Autor Wiadomość
Maluszek
PostWysłany: Sob 12:59, 10 Mar 2007    Temat postu:

Ja na pewno będę miała dzieci, kocham je i wiem, że nawet jeśli mój mąż mnie zostawi to dziecko będzie ze mną, a w końcu możne je też wychować bez ojca
Gwyneth
PostWysłany: Wto 17:54, 27 Lut 2007    Temat postu:

Strumień napisał:
W każdym razie życzę Ci szczęścia i żabyś sobie wszystko ułożyła z tatą też. Sprzeciwiać się nie będę Twoim słowom bo to Ty wiesz najlepiej. Nie dla wszystkich jest rodzicielstwo. Blue_Light_Colorz_PDT_19


Dzięki ;}
Myślę, że się ułoży, z tatą w miarę też. Czasem to jemu bardziej na mnie zależy niż mi na nim.
A rodzicielstwu nie mówię ostatecznie "nie", ale nie sądzę bym w życiu spotkała mężczyznę, którego byłabym na 100 % pewna, że będzie przy mnie do końca życia i pomoże mi zająć się dzieckiem. Dlatego przypuszczam, że nie będę miała dziecka.
Strumień
PostWysłany: Wto 17:42, 27 Lut 2007    Temat postu:

W każdym razie życzę Ci szczęścia i żabyś sobie wszystko ułożyła z tatą też. Sprzeciwiać się nie będę Twoim słowom bo to Ty wiesz najlepiej. Nie dla wszystkich jest rodzicielstwo. Blue_Light_Colorz_PDT_19
Gwyneth
PostWysłany: Wto 17:39, 27 Lut 2007    Temat postu:

Strumień napisał:
Może Twój problem polega na tym, że uważasz, że Twoi rodzice są złymi rodzicami i dlatego nie chcesz być matką, po sądzisz, że popełnisz ich błędy? Nie powinnaś tego od razu skreślać.

Bardzo możliwe. Nie chciałabym z całego serca, żeby moje dziecko przechodziło przez to samo co ja... I nie chciałabym czuć się winna z tego powodu.

Cytat:
Myśle, że wbrew wszystkiemu tata Cię kocha i w przyszłości kiedy pójdziesz na swoje nie raz zatęskni.


Na pewno. Ale wiem, że bywam dla niego uciążliwa.
sonia-buziaczek
PostWysłany: Pon 15:54, 26 Lut 2007    Temat postu:

fakt...wszedzie sie mozna doszukac ze rodzice powinni byc przykładem,autorytetem ale jak i skad czerapac ten autorytet jest starsi zachwywują sie tak jak twoi...
Strumień
PostWysłany: Nie 16:08, 25 Lut 2007    Temat postu:

Nie prawda, małżeństwo nie zobowiązuje do posiadanie dzieci. Jeżeli ktos nie czuje się na siłach mieć dzieci, to lepiej żeby ich nie miał. Mój tato chciał mieć zawsze troje, wyszło inaczej. Może Twój problem polega na tym, że uważasz, że Twoi rodzice są złymi rodzicami i dlatego nie chcesz być matką, po sądzisz, że popełnisz ich błędy? Nie powinnaś tego od razu skreślać. Myśle, że wbrew wszystkiemu tata Cię kocha i w przyszłości kiedy pójdziesz na swoje nie raz zatęskni.
Gwyneth
PostWysłany: Nie 14:14, 25 Lut 2007    Temat postu:

Rozmawiałam z tatą na temat rodzicielstwa. On chyba naprawdę nigdy nie chciał mieć dzieci, a rodzicielstwo postrzega jedynie jako wydatek. Nie powiedział mi tego wprost, to plus dla niego. Poza tym uważa, że małżeństwo zobowiązuje do posiadania dzieci.
Małżeństwo nie byłoby takie zobowiązujące bez posiadania dzieci. Więc może kiedyś wyjdę za mąż, ale dzieci mieć nie zamierzam.
Strumień
PostWysłany: Nie 12:37, 25 Lut 2007    Temat postu:

sonia-buziaczek napisał:
heh ja tu nci nie doradze bo nigdy niemialam takich problemow..moi rodzice sa ze soba 35 lat <podziwiam ich niormalnie> tata pracuje za granicą. przeyjezdza do domq co dwa tygodnie ale dzwoni codziennie. robi wszystko zeby bylo nam dobrze i wiemy jak bardzo nas wszystkich kocha...a wedlug mnie pomysl z zamieszkaniem z babcia jest dosc kiepskawy...nie uwazacie ze jesli Gwyneth ich zostawi to bedzie jeszcze gozej? mysle ze teraz mogą sie hamowac "bo córka w domu" ale mysle ze jesli zostaną sami na chaci to pójda na całość ze swoimi klutniami ...co o tym myslicie?


Nie chodziło mi ot o żeby Gwyneth zamiszkała u babci, tylko żeby do niej jeździła np. w każdy weekend. Bo w tygodniu to zapewne większość czasu spędza w szkole. Myśle, ze rodzicom byłoby łatwiej jakby pobyli troszkę w spokoju.
Gwyneth
PostWysłany: Nie 11:51, 25 Lut 2007    Temat postu:

sonia-buziaczek napisał:
heh ja tu nci nie doradze bo nigdy niemialam takich problemow..moi rodzice sa ze soba 35 lat <podziwiam ich niormalnie> tata pracuje za granicą. przeyjezdza do domq co dwa tygodnie ale dzwoni codziennie. robi wszystko zeby bylo nam dobrze i wiemy jak bardzo nas wszystkich kocha...a wedlug mnie pomysl z zamieszkaniem z babcia jest dosc kiepskawy...nie uwazacie ze jesli Gwyneth ich zostawi to bedzie jeszcze gozej? mysle ze teraz mogą sie hamowac "bo córka w domu" ale mysle ze jesli zostaną sami na chaci to pójda na całość ze swoimi klutniami ...co o tym myslicie?


Nie zostaliby sami, bo mam jeszcze braci. Poza tym chyba bym nie wytrzymała długo u babci, która mieszka na prowincji... ja miastowa dziewczyna jestem ; P Po prostu to ona mnie uświadomiła, że w naszym domu coś jest nie tak, chociaż nie widziała starych w akcji. Z nią o tym gadałam i tylko ona trzeźwo na to patrzy. Bo ja czasem mam ochotę wyjść podczas takiej kłótni z pokoju i krzyknąć na nich, żeby wzięli wreszcie ten rozwód. Ale to by była większa tragedia niż mi się wydaje.

Angels napisał:
to jest kryzys wieku średniego wogole starzy są wtedy nie do wytrzymania i się zewszystkimi i nawzajem kłócą jak to przetrwają to znaczy że są naprawde dobrą porą

To samo powiedziała mi kumpela. Ale myślę, że to sytuacja w domu... Wszystko sobie wypominają: kto sprząta, kto gotuje, kto płaci rachunki...

Strumień napisał:
Znam to uczucie. Był taki momęt, że nie dogadywałam się w ogóle z ojcem, myślałam, że nikt mnie nie rozumie, ciągle się kłóciłam. Miałam ochotę zwiać gdzieś daleko. Jakoś się ułożyło, sama nie wiem kiedy, może oboje dorośliśmy. Tak dorośli też czasami z opóźnieniem dorastają. Dobrze, że masz chociaż babcię, może to dobry pomysł, żebyś u niej często bywała. Może pogadaj z rodzicami, że np. w weekedny mogłabyś tam być. Napewno wszystkim się przyda od czasu do czasu taki odpoczynek. A bratem się nie przejmuj, chłopców nigdy nie pojmiemy, oni są poprostu inni i później do nich wszystko dociera.

Tylko z lenistwa nie wsiadłam wczoraj w bus i nie pojechałam do babci. Może zrobię to za tydzień pod pretekstem jej imienin? To, żeby umówić się z rodzicami, że będę do niej jeździć co tydzień, wyda im się podejrzane. Nie chcę żeby traktowali mnie jak szpiega. Sądzę, że mój kontakt z rodzicami może ulec zmianie. Ale od wczorajszego dnia ich unikam i narazie nie widzę innego wyjścia. Jestem na nich wkurzona. Mama znowu gdzieś wyszła. Jak któregoś z nich nie ma, to jest dobrze. Wieczorem byli w domu oboje i znów się pokłócili.
sonia-buziaczek
PostWysłany: Nie 11:36, 25 Lut 2007    Temat postu:

heh ja tu nci nie doradze bo nigdy niemialam takich problemow..moi rodzice sa ze soba 35 lat <podziwiam ich niormalnie> tata pracuje za granicą. przeyjezdza do domq co dwa tygodnie ale dzwoni codziennie. robi wszystko zeby bylo nam dobrze i wiemy jak bardzo nas wszystkich kocha...a wedlug mnie pomysl z zamieszkaniem z babcia jest dosc kiepskawy...nie uwazacie ze jesli Gwyneth ich zostawi to bedzie jeszcze gozej? mysle ze teraz mogą sie hamowac "bo córka w domu" ale mysle ze jesli zostaną sami na chaci to pójda na całość ze swoimi klutniami ...co o tym myslicie?
Angels
PostWysłany: Sob 19:57, 24 Lut 2007    Temat postu:

to jest kryzys wieku średniego wogole starzy są wtedy nie do wytrzymania i się zewszystkimi i nawzajem kłócą jak to przetrwają to znaczy że są naprawde dobrą porą Smile
Strumień
PostWysłany: Sob 19:53, 24 Lut 2007    Temat postu:

Znam to uczucie. Był taki momęt, że nie dogadywałam się w ogóle z ojcem, myślałam, że nikt mnie nie rozumie, ciągle się kłóciłam. Miałam ochotę zwiać gdzieś daleko. Jakoś się ułożyło, sama nie wiem kiedy, może oboje dorośliśmy. Tak dorośli też czasami z opóźnieniem dorastają. Dobrze, że masz chociaż babcię, może to dobry pomysł, żebyś u niej często bywała. Może pogadaj z rodzicami, że np. w weekedny mogłabyś tam być. Napewno wszystkim się przyda od czasu do czasu taki odpoczynek. A bratem się nie przejmuj, chłopców nigdy nie pojmiemy, oni są poprostu inni i później do nich wszystko dociera.
Gwyneth
PostWysłany: Sob 18:40, 24 Lut 2007    Temat postu: Re: Kiedy nie ma nadziei...

Malwina napisał:
Gwyneth napisał:
Nie wierzę w małżeństwo.
Nie wierzę w miłość.
Nie wierzę w rodzicielstwo.
Nie chcę mieć dzieci.



ten wiersz normalnie mnie opisuje heh

a co mają zamiar się rozwieść?


To nie był wiersz ;}
Nie wiem czy na serio chcą się rozwieść, ale coraz częściej o tym wspominają w kłótniach.

Strumień napisał:
Udowodnij im, że mają jeszcze kogo kochać, przytulaj kiedy tego potrzebują, przeczekaj kiedy krzyczą. Bunt tu nic nie da. Pokaż im, że mają Ciebie, przypomnij im, że jesteś warta ich zrozumienia.


Trudno mi będzie nie chować do nich urazy za to jak traktują siebie nawzajem. Wiem, że bunt tu nic nie da. Ale ja mam ochotę wyjechać do innego miasta, do babci, bo z nią mogłabym o tym pogadać i wiem, że jest ona jedyną taką osobą. Bardzo mi jej brakuje w takich chwilach. A szczególnie dzisiaj, kiedy byłam niemal pewna, że doszło do rękoczynów...
Dzisiaj na zmianę rodziców nie było. Mama przyszła tylko zrobić obiad, ale była bardzo smutna (ukrywała to, ale widziałam to w jej oczach). Taty nie było na obiedzie. Dziwi mnie postawa mojego młodszego brata, który po tym wszystkim śmieje się i żartuje. Ja tak nie potrafię. Cały dzień chodziłam przybita i zastanawiałam się jak długo to potrwa... Bo burza trwa od bardzo dawna, a ja zapomniałam już jak wygląda tęcza.

Dziękuję za wasze słowa. Bardzo wiele dla mnie znaczą.
Strumień
PostWysłany: Sob 17:20, 24 Lut 2007    Temat postu:

Czasem dzieci są mądrzejsze od rodziców. Rodzice nie zdają sobie sprawy, że ciągłymi kłótniami ranią swoje dzieci. Moi rodzice są razem już 20 lat, ale były dni gorsze gdzie już też było blisko separacji. Ale kilka lat temu zrozumieli coś ważnego, że są rzeczy ważniejsze niż pieniądzie i sprawy materialne, że są jeszcze uczucia.
Wokół mnie jest tyle rozbitych rodzin. Często się zastanawiam czy prawdziwa miłość istnieje naprawdę? Istnieje, tylko większość zamienia ją na małostkowe i małoistotne sprawy. Twoi rodzice napewno Cię kochają, tylko mają trudny czas. Nie będę doradzać Ci żebyś na wszelką siłe z nimi rozmawiała, bo wiem, że to nic nie da, a sytuacja się jeszcze bardziej pogorszy, bo skończy się to kolejną kłótnią. Przeczekaj, bądź silna. Udowodnij im, że mają jeszcze kogo kochać, przytulaj kiedy tego potrzebują, przeczekaj kiedy krzyczą. Bunt tu nic nie da. Pokaż im, że mają Ciebie, przypomnij im, że jesteś warta ich zrozumienia.
Jeżeli nie dajesz sobie z tym rady porozmiawiaj z pedagogiem szkolnym (jeżeli masz fajnego i napewno Cię zrozumie), albo z jakimś nauczycielem, któremu ufasz. Niekiedy rozmowa może duzo dać.
Napewno nie poddawaj się i nie załamuj.Po burzy wychodzi tęcza.
pati3650
PostWysłany: Sob 16:56, 24 Lut 2007    Temat postu:

Każdy tak ma..Smile
Nie wątp w miłość bo istnieje..
Nie wątp w małżeństwo bo jest piekne gdy ma sie kogos obok siebie
Uwierz w rodzicielstwo
Uwierz że dziecko jest skarbem

Wiesz moi rodzice są na rozłące bo mój tata jest za granicą.. ale jak był tutaj kłócili sie to naturalne kiedys ja nie wytrzymałam i uciekłam z domu,...niestety odnaleźli mnie bo błąkałam sie po osiedlu.. nie martw sie dorosli są tacy ale na bank Cie kochają.. Ja niestety kiedys chciałam powiedziec jednemu i drugiemu ze mam ICH DOść.. powiedziełam ale później był jeszcze większy problem..Sad
Będzie dobrze uwierz w nich i moze spróbuj porozmawiac dlaczego tak robia??

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group